"Pierwszy Polak, Człowiek i Ratownik"


 

25.08. Wszyscy jesteśmy już w kraju. Niestety nie udało się z powodu mojej niedyspozycji zdobyć wyznaczonego celu, czyli syfonu Dwa Kapitana. Na pocieszenie pozostaje fakt zdobycia suchego dna Game Over przez Miłosza jako czwartego Klubowicza i piętnastego Polaka, który stanął na -2080m.

Rangę tego osiągnięcia powiększa jeszcze fakt, że na Dnie Świata stanęli razem Ratownik GOPR i TOPR.

Serdecznie dziękuję wszystkim członkom ekipy WKTJ za pomoc w transporcie naszego sprzętu, a w szczególności "MC" i "Liskowi", którzy pomogli mi w najtrudniejszych momentach. Mam nadzieję, że będę miał okazję się im odwdzięczyć.

Jako zespół "H&H" dziękujemy naszym sponsorom:
° Jastrzębskiej Spółce Węglowej
° Programowi English Teaching
° Firmie GRALMARINE, która wsparła nas oświetleniem do nurkowania
° Firmie EXPLORER, która wsparła nas sprzętowo
° Firmie DAGROD
° Patronowi medialnemu TRAVELER
° Członkom zespołu H&H, wspierającymi nas z kraju i wszystkim, którzy nas wspierali!


Grześ Michałek, kierownik wyprawy


19.08.2014

Odpoczywamy w bazie przy otworze jaskini. Miłosz wyjeżdża wraz z dwójką Włochów, by zdążyć na samolot. Wieczorem mam poważny atak bólu głowy. Kierownik wyprawy Jurij Kasian decyduje o naszym szybszym wyjeździe.

20.08.2014

Wyjeżdżamy z obozu do bazy nad morzem Czarnym. Zmieniam swoją rezerwację i wieczorem wyjeżdżam z Miłoszem z Abchzazji. Maciek i Łukasz pozostają w Gantiadi nad morzem Czarnym do 23.08.



18.08.2014

Łukasz, Maciek i dwójka z WKTJ idą na -700m pomóc w transporcie worów wychodzącej na powierzchnię czwórce Polaków. O godzinie 22.00 wszyscy Polacy, w tym Miłosz, są już na powierzchni.

 


 

17.08.2014

Maciek i Łukasz czekają w obozie gotowi do pomocy. Ból głowy nie ustępuję. Ja (Grześ) z WKTJ wychodzę na powierzchnię. Miłosz i Kazik idą obecnie na -700 m.

 


 

16.08.2014

Maciek i Łukasz wychodzą na powierzchnię, ja z WKTJ na -700 m, a Miłosz zdobywa Game Over -2080 m! Miłosz ratownik GOPR i Kazik, ratownik TOPR, razem na dnie świata !!!

 


 

15.08.2014

Maciek i Łukasz kontynuują ku powierzchni na -700 m. Na naszym biwaku tj. -1400 m, pomaga mi ekipa z WKTJ (Wielkopolski Klub Taternictwa Jaskiniowego), a Miłosz idzie na -1640 i innym Polakiem.

 


 

14.08.2014

Wychodzimy z biwaku o 12.00 by dotrzeć na -1960 i założyć własny biwak. Po godzinie ma (Grzegorz) bóle głowy i wracamy na -1400 m. Miłosz zostaję ze mną na -1400 m, natomiast Łukasz i Maciek idą na -1200 m.

 


 

13.08.2014

Wchodzimy do jaskini i zjeżdżamy na biwak na -1400 koło północy. Zmęczeni kładziemy się spać.

 


 

12.08.2014


Wczoraj wieczorem dotarlismy do bazy przy otworze na wysokości 2400 m.n.p.m., a dziś planujemy rozkład dni pod ziemią. Jutro schodzimy już na - 1400 m. Następna wiadomość już po wyjściu czyli za około tydzień. Trzymajcie kciuki !!!


 

11.08.2014


Po załatwieniu wiz abchazkich jedziemy łazami (dla młodszych: rodzaj samochodu terenowego prod. rosyjskiej) w góry. Wszyscy w dobrych nastrojach i dobrej formie.


 

10.08.2014

Bardzo leniwie dzień dziś płynął, trochę na plaży, trochę na zwiedzaniu.
Jutro rano wyjazd do Sukhumi po wizy abchazkie, a po południu w góry do obozu przy dziurze.


 

9.08.2014

Zdjęcia przed wylotem i po przylocie do Moskwy. Wcześniej Miłosz zostaje bohaterem dnia, zapomina kluczyków od kłódki przy worze a na kontroli przetrzepali mu bagaż podręczny.

 

 

 


 

8.08.2014

"Ostre pakowanie na Forczek-bazie w Krakowie. Limit Aeroflotu 23 kg na osobę to wyzwanie dla speleologa jadącego na wyprawę, ale oczywiście damy radę! Kasia, żona Miłego w swej nieskończonej dobroci, cierpliwie znosi artystyczny nieład w mieszkaniu. Jutro wylot. Greg"

 

 

 


 

7.08.2014

Ostatnie indywidualne przygotowania ekipy klubowej H&H do wyprawy do Voroniej i jutro wieczorem spotykamy się wszyscy w Krakowie. Skład: Miłosz Forczek, Maciej Kwiatkowski, Łukasz Pokorski, Grzegorz Michałek."

 

 


 

HEAVEN & HELL schodzi niżej!!

W lecie 2014 wracają do jaskini Krubera-Voronia w Abchazji i schodzą na -2150 jako pierwsi Polacy. W zespole będzie 4 grotołazów, wszyscy członkowie KA GB GOPR /www.kagb.pl/: Łukasz Pokorski, Miłosz Forczek, Maciej Kwiatkowski i Grzegorz Michałek, kierownik zespołu. Aby zejść na tą głębokość muszą pokonać cztery syfony, z czego dwa na butlach. Maciek i Grzegorz byli już tam na -2080 i podzielą się doświadczeniem z pozostałą dwójką. Zdobycie Mt. Everestu jest nadal sprawą otwartą po tegorocznej próbie, zakończonej na 8300m. Zaczynają znów od jaskini. Na Mt. przyjdzie jeszcze czas:)

 

 

Link do powiększenia schematu link

 


 

Sprawozdanie końcowe H&H - osobiste podziękowania, 11 czerwca 2013.

Kiedy w 2011 narodził się pomysł Niebo i Piekło, nie sądziłem, że kiedykolwiek uda mi się go w całości zrealizować. Sam nie miałem szans, ale znaleźli się ludzie, dzięki którym marzenia stały się rzeczywistością. Pozwolę sobie ich wymienić w kolejności alfabetycznej bez tytułów czy stanowisk, a wyłącznie jako osoby prywatne, z zaznaczeniem, iż poniższa lista na pewno nie zawiera wszystkich:


° Borecki Jerzy - człowiek, któremu wiele zawdzięczam
° Chruściel Aleksander - nauczyciel rzemiosła ratowniczego, który pozostanie niedoścignionym wzorem
° Forczek Miłosz - człowiek, którego optymizm jest lekarstwem na wszelkie problemy
° Głowacki Ryszard - partner w Himalajach, którego oddanie sprawie podziwiano na Base Campie
° Gutek Jarosław - mentor jaskiniowy, na którego zawsze mogę liczyć
° Jakubas Tomasz - webmaster i meteo projektu, którego skromność jest dla mnie wzorem
° Jawień Jacek - mentor wysokogórski, którego udało mi się kiedyś zabrać do dużej jaskini
° Kwiatkowski Maciej - wspaniały partner w Voroniej, który prowadzi naszą Twarzoksiążkę
° Moskal Wojciech - lekarz projektu, którego rady i towarzystwo są nieocenione
° Moja Rodzina, która najbardziej cieszy się z moich powrotów
° Piprek Tomasz - partner w Voroniej, z którym zawsze powinniśmy jeździć razem na wyprawy, bo tylko wtedy odnoszą pełny sukces
° Raszka Janusz - dentysta, dzięki któremu moje uzębienie jest w stanie wytrzymać wszystko
° Siodłak Jerzy - człowiek, który wciąż dziwi się moim pomysłom, ale zawsze je wspiera
° Wesołowski Tadeusz - człowiek, bez którego nie byłoby wyprawy na Everest
° Wszystkie Panie, partnerki wyżej wymienionych Panów, których cierpliwość i wyrozumiałość nie zna granic.


Dziękuję!
Grześ Michałek


 

24 maja 2013

Komunikat na podsumowanie: Grzegorz wchodząc na wysokość 8300 m.n.p.m. zakończył projekt, osiągając największą deniwelację świata i tym samym jest pierwszym człowiekiem na świecie z takim wynikiem. W świetle panujących złych warunków pogodowych i wysokości, podjęta decyzja o wycofaniu się z dalszej wspinaczki, udowadnia jego dojrzałość jako ratownika. Od teraz każdy chcąć pobić rekord musi zdobyć conajmniej wysokość szczytu Lhotse, wcześniej zdobywając dno jaskini Voroniej.
Powrót ekipy: jeżeli pogoda pozwoli, mamy lot z Lukli 26 maja do Katmandu, a w Polsce powinnismy zameldować się 28 maja.

 


 

 

20 maja 2013

Grzegorz jest już w bazie cały i zdrów. Powodem wycofania się było gwałtowne załamanie pogody. Tym samym Grześ jest pierwszym na świecie człowiekiem, który ustanowił najwiekszą różnicę deniwelacji: 10350 m. Nasze towarzystwo ma na 24 maja zabukowany lot z Lukli do Katmandu, o ile pozwoli na to pogoda. Polska czeka :)

 


 

18 maja 2013

Dzień wcześniej były problemy z łącznością z Grzesiem. Dziś rano jednak osiągnął okolice południowego wierzchołka, na wysokości pomiędzy 8300-8500 m.n.p.m. Tylko dwie osoby zdecydowały o pójściu dalej. Warunki obecnie to wiatr do 40km/h i temperatura -30 stopni. Grześ schodzi do obozu II lub jak pozwolą siły, do bazy. Więcej szczegółów już niebawem.

Aktualizacja:

Rysiek rozmawiał z Grzesiem. Będzie spał w obozie II. O 18-tej nepalskiego czasu ma jeszcze rozmawiać jak dojdzie do wspomnianego obozu. Grześ nie doszedł na szczyt z powodu silnego wiatru, zdobył wysokość 8250 m, jest w dobrej formie i obecnie jest mimo to, pierwszym człowiekiem na świecie z najwiekszą deniwelacja tj. 10330m.


 

15 maja 2013

Zaczynamy oblężenie Everestu. Jutro z rana Grześ z grupą wspinaczy idzie do obozu III, nazajutrz natomiast do obozu IV. Tam nastapi parogodzinny odpoczynek, dalej przez Uskok Hillarego na szczyt, tak by wejść nań 18 maja o poranku!
Trzymajmy wszyscy kciuki. Do przejścia ma bowiem dwa tysiące metrów w pionie, potem powrót do bazy, nocując wcześniej w obozie II. Pogoda bez zmian, pogodnie, do południa, potem pochmurno i mróz.

Warunki:

 


 

14 maja 2013

Czekając na pogodę. Jeśli pojawi się doskonałe okno pogodowe, Grześ planuję w tym tygodniu wejście na wierzchołek.
Tymczasem złapałem piękne ujęcie Everestu z kamery internetowej...

 


 

11 maja 2013

Grzegorz wyszedł w górę, obecnie jest w obozie II. W obozie jak i w BC. pogoda pod psem, wieje i leje, nawet pioruny się zdarzają. Grześ w obozie ma przebywać trzy dni, ale jeśli taka "pogoda" się utrzyma, wraca do bazy.
Prognozy bowiem nie są kolorowe, synoptycy przewidują okno pogodowe na następną niedzielę...

 


 

9 maja 2013

Dzisiaj nasza ekipa kończy 5-dniową odnowę biologiczną. Jutro popołudniu już będą w bazie pod Everestem. Zapas sił mocno zregenerowany, co jest bardzo istotne, zwłaszcza dla Grzesia, który powoli będzie szykował się do wejścia szczytowego. Pozdrowienia dla Czytelników.

 


 

6 maja 2013

Chłopaki zeszli ponad tysiąc metrów niżej, od bazy głównej, do Dingboche, podładować życiowe baterie. Przy okazji zrobili okoliczne szczyty i zeszli na lunch do Periche. Wszystko to z niezbyt optymistycznymi prognozami. Dzięki organizatorowi, Fundacji RADAN, Grześ i Rysiek, mogą w pełni korzystać z szerokiego wachlarza dogodności, co przyśpieszy właściwą regenerację i atak szczytowy.

 


 

1 maja 2013

Grześ jest już w bazie. Będzie ładował akumulatory przed kolejnym wymarszem, za trzy dni wyruszy do obozu III, może do IV. W obozie drugim widział się z Polkami, jedna, dziennikarka z Gdańska wspina się na Everest, druga, mieszkająca w Finlandii, Lhotse. Teraz chłopaki nie będą robić nic, poza myciem, żarciem, spaniem i praniem.

 


 

30 kwietnia 2013

Grześ doszedł spokojnie na wysokość 6600 mnpm, jutro zacznie schodzić do BC. Rysiek w międzyczasie, dla rozruszania kości, poszedł do Lobuche i wracając do Gorak Shep, wszedł na wcześniej wspomniany pik, Kala Patthar i wrócił do bazy. Grzesia po zejściu czeka kilka dni regeneracji w bazie, i znów, do góry.

 


 

28 kwietnia 2013

Grzegorz odpoczywa w obozie II i czuje się bardzo dobrze. Łączność jak narazie doskonała, choć obóz jest osłonięty ścianą Nuptse. Jutro kolejny test łączności, ponieważ Rysiek idzie do Pheriche, po drodze wejdzie na Kala Patthar (5550m) i z tego miejsca będzie kolejna próba łączności. Co noc schodzące lawiny z pobliskich Pumori, Lho La i Nuptse już nie robią wielkiego wrażenia - ot, zwyczajne przyzwyczajenie.

 


 

27 kwietnia 2013

Grześ wyruszył na pięciodniowy trip z kilkoma wspinaczami. Wyruszył do obozu trzeciego, obecnie jest w obozie pierwszym. Warunki pogodowe bez zmian, ciszę zakłócają lecące w dół lawiny z Lho La i Pumori. Rysiek pojutrze schodzi do Pheriche i może do Gorak Shep.

 


 

25 kwietnia 2013

Dziś dzień pod znakiem odpoczynku i przygotowań do wyjścia pięciodniowego, gdzie grupa 12-osobowa, pod przewodnictwem nepalczyków spędzi w obozach II i III. Pogoda wciąż zimowa ale stabilna. Zatem do soboty, gdzie zaplanowano na godzinę piątą rano, wyżej wspomniane wyjście.

 


 

24 kwietnia 2013

Dziś Grzegorz dokonał kolejnego treningu. Doszedł do obozu I i zszedł w dół, do bazy, w niezłym czasie, cała tura zajeła mu 8 godzin. Zima niby nie odpuszcza ale gdy rano przyświeci słońce, trzeba uciekać do cienia, bo pali niemiłosiernie. Nasza ekipa wygląda niczym pandy, tylko zamiast czarnego futra, jest popękana, czerwona skóra.

 


 

22 kwietnia 2013

Dzisiaj nasi himalaiści w ramach "odpoczywania" zrobili Ice Fall do wysokości drabin, czyli circa 5500 m.n.p.m. Pogoda dalej zimowa, Rysiek pisząc wiadomość o 19.00 polskiego czasu, zanotował temperaturę - 11 stopni. W każdym bądź razie, utrzymuję się piękny i bezchmurny wyż a płynący poniżej lodowiec Khumbu wygrywa swoją melodię.

Najwyżej położona webkamera, oko wprost na Everest - link

 


 

21 kwietnia 2013

Pogoda iście zimowa. W nocy temperatura spada do minus 10 stopni, za dnia podnosi się nawet do +15 stop. Zachmurzenie pełne, cały czas pada drobny śnieg. Dziś Grześ doszedł do połowy Ice Fall'a, Rysiek urobił nieco krótszą trasę. Na jutro planowane jest dojście do obozu pierwszego, o ile pogoda na to pozwoli.

 


 

19 kwietnia 2013

Nareszcie, po blisko dwóch tygodniach, porządne nepalskie jedzenie, mamy świetnego kucharza. Ponadto agencja Seven Summit Trek posiada najlepiej ulokowany camp w bazie głównej, najwyżej, co oznacza czystą wodę a jednocześnie najbliżej pierwszych trudności w drodze na Everest, Ice Fall. Na tym nie koniec, w campie jest nawet barek i własna piekarnia! Kolejną niespodzianką losową jest brak bagaży bazowych, na szczęście sprawa się wyjaśniła i jutro mają zostać dostarczone śmigłowcem.
I na jutrzejszy dzień zaplanowano dzień pełnego wypoczynku i zapoznanie się z pozostałą grupą prowadzoną przez nepalczyków, międzynarodową: Turkiem, Peruwiańczykiem, Francuzem, Japonką, Argentynką, Portugalką i Hindusem :)

P.S. W kolejnej wiadomości otrzymałem wiadomość pozdrawijącą wszystkich śledzących wszystkie kroki wyprawy, trzymajcie kciuki za sukces Grzesia. Krótko jeszcze: ogrom gór i ich piękno jest tu niesamowicie przytłaczające.

 


 

18 kwietnia 2013

Rysiek napisał: Drugi dzień w Lobuche. Odwiedziliśmy włoska bazę badawczą, słynną "piramidę". Przy okazji załoiliśmy grań tuż nad piramida, do wysokości 5350 m. Pogoda ustalona: do południa pięknie, po południu załamanie, w dzień od 1 stopnia do 14 stopni.W nocy temperatura spada do minus 3 stopni. Pomału mięsożerni wyprawowicze stają się wegetarianami - codzienna zupa czosnkowa to stały punkt programu. I bynajmniej nie ma wpływu na kontakty towarzyskie.

 


 

17 kwietnia 2013

Uczestnicy projektu zawitali do Lobuche (ponad 4900 m), na skraju lodowca Khumbu. Podczas podejścia, Grześ zrobił trasę dwukrotnie, nie z własnej przyjemności, ale z przykrego incydentu. Zgubił bowiem aparat fotograficzny, i to skutecznie. Na szczęście wczoraj wykonał kopię zdjęć. Wszyscy czują się już dobrze, Ryśka jeszcze nęka niewielka gorączka. Jutro w planie odwiedziny włoskiej placówki badawczej w okolicach Pyramid.

 



16 kwietnia 2013

Wyprawowicze są już w Pheriche ok. 4200m, czuć już odczuwalny, bijący z gór, chłód, choć temperatura oscyluje w granicach + 8 stop. Celsjusza. Do tego mocny wiatr i postępujące zachmurzenie. Po drodze, Grześ i Rysiek, wstąpili do lamy po błogosławieństwo.
Jutro w planie trudniejszy etap - dojście do Lobuche, to już blisko 5000 metrów. Rysiek jeszcze osłabiony po antybiotykach, ale czuję się lepiej, piją dużo płynów, niekoniecznie wyskokowych. Ciekawa postacią jest prowadzący ich Szerpa, jego bilans to: 11 wejść na Everest, 3 razy Ama Dablam oraz wejścia na Shisha Pangma i Cho Oyu.

 


 

15 kwietnia 2013

Ekipa już jest w Pangboche. 900 metrów przewyższenia pokonali w cztery godziny marszu. Obecnie Grześ i Rychu są na wysokości około 4000 metrów, przy czym tego ostatniego dalej nie opuszcza popularna "sraczka". Jutro zaplanowano przemarsz do Periche (4240m), zatem to już półmetek do bazy pod Everestem.

Poniżej wykres przewyższeń na drodze tam/z powrotem do bazy.

 


 

14 kwietnia 2013

Dziś kolejny dzień w Namche Bazar, i kolejne treningi. Grześ poszedł na wierzchołek (4238 m) w okolicy Khunde. Rysiek, znacznie zdrowszy, ale jeszcze cierpiący na rozwolnienie, zrobił trasę, którą dzień wcześniej przeszedł Grześ, tj. w kierunku Nha, w okolice Tongba. Jutro w zamiarze, wymarsz do Pangboche.

 



13 kwietnia 2013

Ryszard i Grzegorz są już drugi dzień w Namche Bazar. Okazuję się, że Ryśka dotknęło ostre zatrucie pokarmowe, walczy także z gorączką. Grześ natomiast czuje się dobrze i wyszedł w nieznanym mi kierunku, w celach treningowych. Jeszcze wczoraj chłopaki w ramach aklimatyzacji, "urobili" 500 metrów przewyższenia. I w końcu też zobaczyli Everest! Spotkali rodaczkę, Monikę, dziennikarkę, która również postanowiła zdobyć najwyższą górę świata.

 


 

11 kwietnia 2013

Dzisiaj wyprawowicze dolecieli śmigłowcem niczym VIP-y, do Lukli. Po spożyciu miejscowych przysmaków, helikopter zabrał ich do Namche Bazar, skąd już na własnych nogach udadzą się na trekking do bazy pod Everestem. Rozpoczynają właśnie proces aklimatyzacji, bowiem skok na wysokość 3340-3380 (Namche Bazar) już może wywoływać skutki braku aklimatyzacji. Rysiek, dzwoniąc o godz. 12.15 naszego czasu, informował o gwałtownym załamaniu pogody.

Schematyczna mapka trekkingu do bazy pod Everestem.

 



9 kwietnia 2013

Nasza dwójka (Grzegorz Michałek i Ryszard Głowacki) są już w Katmandu, stolicy Nepalu. Zakwaterowali się w hotelu Samsara, wieczorem mają jeszcze w planie spotkanie z nepalskimi przewodnikami. Jutro wylot do Lukli.

Odnośnie wyprawy ukazało się kilka artykułów, poniżej załączam linki:

http://off.sport.pl/off/1,111379,13706782,Polski_goprowiec_ustanowi_rekord_swiata_w_deniwelacji_.html?

http://www.stadionnarodowy.org.pl/aktualnosci/2175,z-najglebszej-jaskini-na-mount-everest

http://www.polskieradio.pl/43/279/Artykul/818982,10-kilometrow-z-piekla-do-nieba


Dla zainteresowanych webkamera na Everest : http://pl.webcams.travel/webcam/1238402094-Weather-Mount-Everest-Junbesi