![]() | Dzisiaj | 43 |
![]() | Razem | 545473 |
Wyprawa klubowa do Francji -Vercors 13-21.08.16
Po ubiegłorocznej wizycie francuskiego klubu speleo Abimes, przyszedł czas na rewizytę. Zapakowani w goprowskim busie po brzegi, ruszyliśmy w sobotę 13 sierpnia do masywu Vercors w południowej Francji, ktory obfituje w rożnorodne jaskinie krasowe, z ktorych najsłynniejszą jest kultowa Gouffre Berger (zwana dalej GB). Szesnastogodzinna podroż minęła zadziwiająco szybko i w niedzielę przed południem zameldowaliśmy się na campingu Les Buissonnets w miejscowości Meaudre. Na miejscu czekała już Celina, siostra naszej klubowiczki Moniki, ktora od kilkunastu lat mieszka we Francji, ale dopiero od dwoch, kiedy to odkryła w sobie grotołaza, spędza prawie każdy weekend we francuskich jaskiniach. Dzięki niej, zarowno zeszłoroczne, jak i tegoroczne spotkanie doszło do skutku.
Po rozbiciu namiotow, wraz z potężnym bazowym namiotem GOPR, zaraz przy namiocie biurowym tegorocznego spotkania speleologow GB 2016, zaczęliśmy przegląd sprzętu i zapasow, by optymalnie je wykorzystać w czasie całego pobytu. Poznaliśmy głownego organizatora tej corocznej imprezy grotołazow z całego świata, Remy Limagne i klubowiczow z Abimes, ktorych nie było w ubiegłym roku w Polsce. Wśrod ekip speleo dominowały oczywiście kluby francuskie, ale nie brak też było Słoweńcow, Skandynawow, Brytyjczykow, no i oczywiście Polakow, ktorzy tworzyli trzy zespoły, wraz z naszym. W poniedziałek, w przeddzień akcji w GB, zwiedziliśmy w ramach rozgrzewki jaskinię Saints de Glace, stanowiącą część systemu Saints de Glace Trou Qui Souffle. Mocny ciąg powietrza w otworze, potwierdził fakt, że jesteśmy w krainie potężnych jaskiń. Cała ekipa dotarła na -226m w ogromnej Salle Hydrokarst. Wieczorem, Jarek snuł opowieść o swojej akcji w GB 18 lat temu, kiedy to z ojcem Oli, Alkiem zrobili tą dziurę w 10 godzin, bo im się spieszyło nad morze. Podziw dla ich wyczynu potęguje fakt, że obecne przejścia do dna i z powrotem trwają przeciętnie 20 godzin! Biorąc poprawkę na nasze umiejętności, podzieliliśmy się na kilka zespołow, ktore wyznaczyły sobie odpowiednie dla siebie głębokości i czasy.
ekipa mieszana KAGB/Abimes
We wtorek KAGB oznaczało Klub Alpinistyczny Gouffre Berger, kiedy to wszyscy ruszyliśmy w jej kierunku. 45 min busem + 45 min podejścia i byliśmy przy otworze. Ustaliliśmy, że każdy, kto wyjdzie puści smsa do pozostałych, by jak najszybciej zorganizować transport powrotny na camping. Na każdej większej studni rozwieszone były dwa ciągi linowe: pomarańczowy do zjazdu (bez przepinek) i biały do wyjścia (z przepinkami). Dobrej logistyce ustępowała niestety jakość osadzonych punktow, z ktorych większość stanowiły pojedyncze spity, pamiętające ubiegły wiek. Po dwoch nieskutecznych probach dokręcenia ruszających się plakietek (zniszczone gwinty), dałem sobie spokoj z zasadą safety first i wyłącznie podziwiałem jaskinię. Wieczorem, po 9 godzinach akcji, wyszedłem z Monią, ktora osiągnęła -300m (rekord życiowy) i nie ukrywała, że technika poruszania się po linach wciąż stanowi dla niej wyzwanie. Pol godziny po przyjeździe na camping, zadzwonił Jarek, że już wyszedł, osiągnąwszy Le Balcon na -600m, więc taxi-bus ruszył z powrotem na płaskowyż. Zaraz potem przyszedł sms od Oli i Krzysia, że osiągnęli Cascade Abelle na -650 (rekord życiowy Krzysia) i rownież zamawiają taxi, podziwiając rozgwieżdżone niebo. O 6 rano nasza ostatnia ekipa, w osobach Bartka i Tymka, wyszła z GB po około 20 godzinach akcji, osiągnąwszy dno jaskini -1122 (rekord życiowy Tymka). Zrobiliby to znacznie krocej, ale Tymek, jako nasz fotograf, uwieczniał piękno GB na zdjęciach, a Bartek dzielnie mu towarzyszył jako Rozświetlacz Ciemności, co zresztą bardzo mu się podobało. Celina, wraz ze swoimi klubowiczami, Amondine i Vladem, wyszła bardzo zmęczona po prawie dobie w jaskini, ustanawiając na dnie kolejny rekord życiowy głębokości.
podejście Abimes/KAGB
Po takim dniu wszystkim należał się odpoczynek i tak też się stało. Środa mijała bardzo leniwie na opowieściach, gotowaniu, opalaniu się i celebrowaniu szczęśliwego powrotu całej ekipy. Elisa z Abimes zabrała nas na przejażdżkę do pobliskiego sklepu Expe, a wieczorem oba nasze kluby zaplanowały wyjście następnego dnia do wodnej Grotte de Gournier.
Czwartek przywitał nas deszczem, więc zamiast jaskini wodnej, poszliśmy całą ekipą do małej, ale przepięknej Antre de Venus, gdzie Amondine, studiująca geologię, przeprowadziła wspaniały wykład na temat podziemnej historii tego terenu. Natomiast Tymek, wraz z Jarkiem i Bartkiem, oddali się bez granic sztuce fotografii jaskiniowej, osiągając zadziwiające efekty. Wieczor spędziliśmy w gościnie u Christiana, degustując lokalne sery, wędlinę i trunki.
Jaro odczytuje
Słoneczny piątek oznaczał, że ziszczą się nasze plany w Grotte de Gournier i podzieliwszy się na dwie ekipy, ruszyliśmy busem przez malowniczy wąwoz na parking w pobliżu otworu. Jaskinia zaczynała się czterdziestometrowym jeziorkiem, ktore pokonaliśmy na pontonach, by potem przejść w ciągi suche i ponownie pojawić się jako podziemny kanion. Duet Vlad i Christian zabrał Bartka i mnie na przejście pod tytułem jak daleko dojdziemy. My z kolei mieliśmy chytry plan, związany z tym, że jaskinia rozwijała się ku gorze, zatytułowany wyżej niż da się w Tatrach, czyli więcej niż +240m. Pogodziliśmy to prawie idealnie, spędziwszy w podziemnej rzece około 10 godzin i osiągnąwszy +385m (Bartek) i +350 (ja). Do najciekawszych momentow zaliczyliśmy wpinanie się do liny z wody bezpośrednio po przepłynięciu trzydziestometrowego korytarza i widok olbrzymich skorup czarnych małży, twardych jak skała. Pozostała ekipa spędziła w jaskini około 7 godzin, podziwiając uroki bezgwiezdnej rzeki i kontemplując jedyne w swoim rodzaju widoki.
Tymek odpoczywa
Wieczorem, na campingu, wraz z Celiną, Amondine i Vladem, podsumowaliśmy cały wyjazd jako bardzo udany i pełen wspaniałych wrażeń. Zżyliśmy się z ekipą Abimes i każdy z nas na swoj sposob poszerzył swoje podziemne horyzonty. Niewykluczone, że kiedyś tu jeszcze wrocimy
Barto oswietleniowiec
Ze strony KA GB GOPR w wyprawie udział wzięl : Jarosław Gutek, Monika Miłaszewicz, Aleksandra Chruściel, Krzysztof Banot, Bartłomiej Juroszek, Tymoteusz Głowacki, Grzegorz Michałek
Podziękowania:
Dla Celiny, Amondine, Vlada, Christiana i Elisy za wspaniałe przyjęcie, troskę i prezenty
Dla Rysia Głowackiego za wsparcie, liofile i gadżety
Dla Grupy Beskidzkiej GOPR za użyczenie busa i namiotu
PS: W przyszłym roku Bartek zrobi GB w 8 godzin. Jak nie będzie się spieszył
Grześ Michałek
Kierownik wyprawy
zdjęcia z wyprawy dostępne w galerii
Poprawiony (piątek, 23 września 2016 16:09)